facebook

Misja

„Ambicją naszą jest, by dzieci przekraczające nasz próg wychodziły od nas lepsze, mądrzejsze i szczęśliwsze, a dorośli optymistyczniej nastawieni do świata - w którym i od nas coś zależy” Jan Urbanik Założyciel Biblioteki Społecznej Prezes Stowarzyszenia "Przyjazne Pomorze" Bieżące informacje o Bibliotece Społecznej są dostępne na Facebooku:

zaproszenie

Jest świetnie, trafiłeś tu, przeczytałeś więc ZOSTAW KOMENTARZ

piątek, 20 marca 2015

POLSKA i TY. Ty i Polska.

(Długi tekst, daj znać, kto nie zasnął przed końcem.)

Moi rówieśnicy, kiedy widzą jak wyprowadzam wózki i wynoszę koszyki z książkami, dzielą się ze mną refleksją, że dobrze robię, że mam zajęcie, że mam ruch. Nie robię tego dlatego, by mieć zajęcie i ruch, Mógłbym je sobie zorganizować, nie biorąc na siebie ciężaru odpowiedzialności i codziennego obowiązku. Robię to ze WSTYDU ZA PAROBCZAŃSKĄ POLSKĘ, KTÓRA SCHODZI NA PSY. Dziadowska Polska wymaga wiele pracy, wiele starań, by zbliżyć się poziomem życia i kulturą życia do Zachodu, a my zachowujemy się tak, jakby kultura i dobrobyt miały na nas spłynąć z niebios lub z Europy. W Europie możemy sobie kupić rzeczy, kultury bycia i poziomu bycia musimy się dopracować. Własnym mózgiem i własnym potem. Nad tym pracuję całym moim mózgiem i całą wolą. Trochę jak Donkiszot, bo brak mi dostatecznego partnerstwa w zaprzęgu do lepszego i piękniejszego świata. Zrezygnowałem z życia prywatnego, cały swój czas i energię poświęcam sprawie.

 Takiego oddania nie można wymagać od nikogo, dlatego nie następcy, a następcÓW szukam, którzy przejmą ode mnie, pukim w miarę sprawny, część mych kompetencji i na swój rachunek zaczną zbierać laury i kuksańce. A ja byłbym sobie bibliotecznym dziadkiem, który ma czas porozmawiać z ludźmi dorosłymi i dziećmi, i poczytać, i popisać; być spoiwem, mediatorem Wołania o partnerstwo, o branie cząstki moich kompetencji, pracy, odpowiedzialności, by, kiedy utracę sprawność, firma funkcjonowała nadal i sprawniej niż pod moim kierownictwem pozostaje bez echa.

Powoli tracę wiarę w przetrwanie firmy jako oryginalnej organizacji społecznej, nie sterowanej birokratycznym kijem i marchewką. Kraj. Kiedy w konsekwencji naszego lenistwa, parobczaństwa, warcholstwa i samowoli (plus zewnętrzne okoliczności) kraj wpada w anarchię lub niewolę, wtedy co szlachetniejsze i co bardziej awanturnicze jednostki na ofiarny stos dla Ojczyzny rzucają swój życia los, wielu traci życie lub zdrowie, dorobek życia, a polskość traci swe materialne, biologiczne i kulturowe podstawy bytu. Bywaliśmy też przez zaborców zmuszani do wzajemnego mordowania się. Kiedy mądrzejsze narody budują nową infrastrukturę, rozwijają się, my musimy się odradzać z gruzów, raz po razie, odradzać się biologicznie po upływie krwi.

 Rewolucja solidarnościowa, bez wojny i rewolucji spowodowała ogromny upływ krwi za granicę, niegodnymi służby dla ojczyzny uczyniła wielu, którzy służyli jej wcześniej, spowodowała spadek mocy produkcyjnej w ludziach i infrastrukturze oraz pozbawiła nas własności (banki, przemysł), środki masowego przekazu oddała obcym właścicielom, dla których Polska nie jest najważniejsza.

 Odbudowanie elit myślących polską racją stanu, odzyskanie dostępu do mediów, odzyskanie panowania nad majątkiem, odbudowanie systemu oświaty i wychowania obywatelskiego, odbudowanie systemu profilaktyki zdrowotnej, a przede wszystkim przegląd POLSKICH WARTOŚCI pod kątem ich wpływu na dzieje; dowartościowania pracy dla ojczyzny,kosztem heroicznego, samobójczego umierania za nią – a to jest najtrudniejsze. POLSKA OD NOWA. ODNOWA POLSKI – ALBO SKANSEN. KTO MA TO ZROBIĆ?

Rydzyk? Kaczyński, któryś z biskupów? Jest to sakramencko trudna rzecz, gdy bezdomny w przytułku lub styropianowy kumpel czuje się równy premierowi czy prezydentowi. Nie powinien być równy.

niedziela, 15 marca 2015

Nie pluje się w mleko matki

Kraj i emigracja Skłócone ze sobą polskie stronnictwa partie i kanapki kontynuowały swoje wojny i podchody na emigracji. W miarę krzepnięcia PRL-u i zyskiwania międzynarodowego uznania rząd emigracyjny stawał się nieustannym spektaklem teatru marionetek. KRAJ, czyli NARÓD przestawiał się z wzajemnego mordowania na odbudowanie NARODU - eksplozja populacyjna, odbudowę i rozbudowę przemysłu, likwidację analfabetyzmu, gruźlicy, odbudowanie nauki i stworzenie nowych elit z mas ludowych: małorolnych. bezrolnych, proletariatu.. . Nie było lekko, nie zawsze było mądrze, ale AWANS KULTUROWY I CYWILIZACYJNY NARODU, na tę skalę, ZDARZYŁ SIĘ PO RAZ PIERWSZY W DZIEJACH. Lud stał się w niewyobrażalnej dotychczas skali NARODEM, PODMIOTEM. Zmalał, zanikł Kordian, zobywatelniał cham. Jestem jednym z tych zobywatelniałych - bez kompleksów, Z PRAWEM i OBOWIĄZKIEM OBYWATELSTWA. Zohydzanie i ośmieszanie PRL-u jest antynarodowe i antypaństwowe, jest wyrazem głupoty i nieuctwa - lub skurwysyństwa. W dziejach nie ma czarnych dziur, wszyscy jesteśmy dziedzicami PRL-u, durnie zohydzający go - również. Nie pluje się w mleko matki.

Jesteśmy głupcami - mamy szanse być bohaterami

Jesteśmy głupcami - mamy szanse być bohaterami. Troska o spójność państwa, o kulturę i poziom bytu obywateli, o spójne i pragmatyczne prawo, troska o zdrowie publiczne na poziomie profilaktyki, troska o zdrowie psychiczne, o kompetencje intelektualne i społeczne... Kto jest od tego, od tych rzeczy, od tej troski? Formalnie - władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza. Czwartą władzą, a może pierwszą - są środki MASOWEGO OGŁUPIANIA, zwane środkami komunikacji masowej, dla których wytyczne nie rodzą się z polskiego ducha i polskiego interesu państwowego.

 Polska nie posiada elit zdolnych do skutecznego WYPRACOWANIA i ZAPREZENTOWANIA polskiej racji stanu, do tego zaprezentowania jej tak, by była spójna dla różnych poziomów możliwości percepcyjnych Polaka. Przebudowa świadomości Polaków, zapędzanie jej w różne ślepe zaułki, na bezdroża i w strefy niebezpieczne w tym układzie prowadzona jest przez różnych fuehrerków, agentów wpływu, cwanych naciągaczy, hochsztaplerów, pustogłowych populistów i nawiedzonych. Z powodu polskiego pierdolca romantycznego, który zdołał stać się głównym sposobem postrzegania roli i pozycji Polski w dziejach, nie potrafimy współpracować z sobą, nie potrafimy współżyć z sąsiadami, nie potrafimy zbudować PAŃSTWA DLA SIEBIE. Niedługo Polska stanie się skansenem staruch i staruchów w Europie, co będzie bodło narodową dumę, będzie budziło powstańczego ducha...

Jesteśmy głupcami - mamy szanse być bohaterami. By sobie zaoszczędzić bohaterskiego UMIERANIA ZA OJCZYZNĘ i ogromnego potlaczu z dorobku narodowego, warto Szanowni Rodacy zdobyć się na znacznie tańszy i efektywniejszy heroizm pracy i organizacji w czasach normalnych, czasach pokoju, w ramach wypracowanej koncepcji strategicznej długiego trwania, w której nie będzie odwiecznych przyjaciół i odwiecznych wrogów, samobójczych mitów i stereotypów.

Nie jest możliwe oddanie władzy partii zmiany, która wymyśli i zaproponuje idealny ład. Takie coś w świecie ludzkim nie jest możliwe: BUDOWAĆ TRZEBA UWZGLĘDNIAJĄC PUNKT WYJŚCIA: STAN POWSZECHNEJ ŚWIADOMOŚCI, STAN INFRASTRUKTURY i KONTEKST GEOPOLITYCZNY. Zarozumiali głupcy, którzy dorwali się do władzy po "obaleniu komuny" po bolszewicku à rebours, budując nowy-ład-dla-siebie, zdewastowali w punkcie wyjścia Polskę, która wśród autozachwyceń postsolidaruchów, zarastając cywilizacyjnymi gadżetami, nieustannie znajduje się na równi pochyłej i zsuwa się ku skansenowi, a od pewnego czasu, od II Majdanu, KU WOJNIE. Jak skonsolidować elity, ludzi którzy widzą więcej niż koniec własnego nosa, którzy potrafią czuć i działać, uwzględniając nie tylko bodźce płynące z dolnej połowy ciała?

piątek, 13 marca 2015

Wyrosłem z Prawdy, dopracowałem się prawdy

Wyrosłem z Prawdy, dopracowałem się prawdy Był czas, kiedy zgubiłem prawdę odwieczną i jedynie słuszną - polską i chłopskokatolicką. Było mi smutno, samotnie i źle. Ta polakatolicka prawda zniknęła mi bezpowrotnie, była nie do pogodzenia z rozumem i doświadczeniem. Szukając lepszej, wszedłem w buddyzm - system etyczny bez bogów i dogmatów, nie z góry dany.

Był ten system dla mnie piękną, interesującą konstrukcją intelektualną, jako i chińskie systemy etyczne, ale z Prawdą której szukałem nic wspólnego nie miał... Z biegiem czasu zrezygnowałem z szukania Prawdy, zadowalając się prawdą mego rozumu, sumienia i doświadczenia - w którym całe PRAWO, procedury tworzą prawodawcy, PRAWO JEST WE MNIE.

 Byłem wiernym czytelnikiem "Polityki" Rakowskiego. Tam po raz pierwszy spotkałem się w jakimś tekście Koźniewskiego ze wzmianką o Stachniuku i Zadrudze. - O, interesujące, bardzo interesujące! - pomyślałem! Potem, w ramach łowienia książek o buddyzmie trafiłem w antykwariacie u Wołłejki w Gdańsku na "Wspakulturę" Stachniuka, potem pojawia się u mnie mój olkuski brat, Józek i oznajmia, że spotkał wyjątkowego człowieka, nazywa się Bogusław Stępiński, że... Natychmiast kojarzę Koźniewskiego, "Wspakulturę" i najszybciej jak mogę poznaję pana Bogusława, który był już bliskim przyjacielem mego brata. Miałem w Olkuszu rodziców, bywałem tam często, bywaliśmy z bratem u Bogusława, słuchaliśmy, pytaliśmy... Po jakiś czasie Bogusław proponuje mi przyjęcie zadrużnego imienia i czegoś w rodzaju chrztu. Najdelikatniej jak potrafię, odmawiam. Nie jestem wyznawcą, kulturologia nie jest dla mnie Prawdą, jest płodną i pożyteczną konstrukcją intelektualną.

Zrobiłem Bogusławowi przykrość, kontakty ostygły na ponad dwa lata. Raptem odwiedza mnie ojciec i przywozi tłumaczenie książki Potrzebowskiego, pierwszej monografii Zadrugi, z piękną dla mnie dedykacją (12.12.1985) od tłumacza. Stosunki nasze, zapewne za sprawą mego brata Józefa, wróciły do poprzedniego poziomu, ale nie na długo - Wojsław umiera 8.08.1987. Bogusław leży w pobliżu naszych rodziców na olkuskim cmentarzu.

Ilekroć tam jestem, zawsze go odwiedzam. Wyjątkowy to był człowiek - świetny intelekt, przyzwoity. Książkę Potrzebowskiego przetłumaczył w ciągu miesiąca. Jest ona dla mnie rodzajem relikwii. Nie znam recepty na świat doskonały, nie istnieją prawdy absolutne, ludzie którzy je "posiadają", odnoszę wrażenie, wyzbyli się cząstki człowieczeństwa, wyłączyli pewne strefy spod działania procesora, przetwarzającego dane zmysłów, gwałcąc procesy syntezy i analizy danych. jan urbanik Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne. Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości. Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

czwartek, 5 marca 2015

Ukraina miała mniej szczęścia

Ukraina miała mniej szczęścia Rosja putinowska – spadek po imperium carskim i Związku Radzieckim. Wielki tygiel narodów i kultur mocno zsowietyzowany, po części - Białoruś, Ukraina – zrosjanizowany. Po rozpadzie Związku Radzieckiego na obszarze Rosji zapanował chaos. Majątek poradziecki został zawłaszczony przez oligarchów, tórzy w rozrzutności nie ustępowali arabskim szejkom naftowym, a naród został pozostawiony samemu sobie. Na Ukrainie poradzieckiej było podobnie. Rosję z kolan podniosła ekipa Putina-Miedwiediewa i sądzę, że dopóki w narodzie trwa pamięć jelcynowskiej „diermokracji”, dla Putina nie ma alternatywy. Ukraina miała mniej szczęścia – nie trafił się jej polityk na miarę Putina, a nawet na miarę Łukaszenki. Ukraina nie zdała egzaminu z umiejętności zagospodarowania niepodległości. Poza gwałtowną ukrainizacją nie dała swym obywatelom nic. W tej chwili mieszkańcy Ukrainy są narzędziem osaczenia i dyskredytacji Rosji, olbrzymiego rezerwuaru bogactw naturalnych, przez Dolar. Śmierć, cierpienia i zniszczenia w imię „wolności i demokracji” – jak w Afryce nadśródziemnomorskiej, Syrii i Iraku, w ogóle się nie liczy. Dolar ma się mnożyć i cześć! Nie oceniam narodów i kultur, ale uważam, że NARODOWEGO PAŃSTWA UKRAIŃSKIEGO na obszarze poradzieckim nie ma kto utrzymać, świadomych, gotowych do poświęceń i zdolnych do rządzenia Ukraińców jest za mało. Dolar, w swoim interesie, pomaga utrzymać olbrzymim kosztem mieszkańców Ukrainy jego fikcję.

Bóg tak chce, by odciążyć planetę Ziemię od nadmiernego ludzkiego balastu

Bóg tak chce, by odciążyć planetę Ziemię od nadmiernego... Postprzez jan » mniej niż minutę temu Antyrusizm, antyżydzizm, antypolonizm,... - to postawy niegodne człowieka rozumnego. To rodzaj zarazy, która atakuje i obezwładnia mózgi, BUDZI NIENAWIŚĆ, powoduje śmierć i zniszczenia. A może to Bóg tak chce, by odciążyć planetę Ziemię od nadmiernego ludzkiego balastu? Jest wiele metod wpływania na płodność człowieka. Wojna jest najgłupsza z nich.

Bezradność stworzyła bogów

SPOŁECZNE-SIĘ-DZIANIE nie jest przejawem woli boskiej, jest zawsze efektem ludzkich zachowań wzajemnych i reakcji ludzkich na zjawiska przyrodnicze - zarówno te cykliczne, jako i nagłe i niespodziewane. Wokół dzieje się tak wiele niezrozumiałego, że w żadnej ludzkiej "pale" się to nie mieści - i nie zmieści. Jesteśmy wobec tego się-dziania bezradni, a to jest uczucie bardzo niekomfortowe. Z ludzkiego dyskomfortu zrodzili się bogowie i ich "wola", na którą staramy się uzyskać wpływ: modlitwą, kadzidłem. To, co się w naszych "pałach" nie mieści ulokowaliśmy w Bożej mądrości i Bożej woli, wymyśliliśmy modlitwę i kadzidło - kluczyk do tej woli i rozumu, i stało nam się lżej.

A do roboty Was nie ma!

A do roboty Was nie ma! //Trzeba z żywymi naprzód iść, Po życie sięgać nowe, A nie w uwiędłych laurów liść Z uporem stroić głowę Wy nie cofniecie życia fal! Nic skargi nie pomogą: Bezsilne gniewy, próżny żal! Świat pójdzie swoją drogą!// - napisał smutny romantyk Adam Asnyk Kłócicie się o duchy, zjawy, cienie, rozdrapujecie rany, obrzucacie się gównem, wymachujecie sztandarami, patriotycznie biegacie po ulicach, błoniach, kniejach; zabiegacie o poklask plebsu, granty, fanty, grzejecie się w ciepłych wodach, fotografujecie się na tle piramid i wielkanocnych posągów, nadymacie się śmiesznie... A POLSKA MARNIEJE, A MŁODE POKOLENIE, udyplomowane, ale z wiatrem w głowie, zmywa kufle w londyńskich pubach, a kolejne roczniki dzieci dorastają ogłupiane przez medialnych manipulatorów z telewizorów, z ambon, z ministerialnych i innych foteli. A do roboty Was nie ma, a do brania ODPOWIEDZIALNOŚCI Was nie ma. GÓWNIARSKA STAŁA SIĘ POLSKA, i jakby stawała się coraz bardziej gówniarska. CZY STAĆ NAS NA POLSKĘ? CZY JESTEŚMY GODNI POLSKI?

uznać za fakt NIEDOSKONAŁOŚĆ we WSPANIAŁOŚCI

Marzyciele-perfekcjoniści, projektanci ładu doskonałego, mają do mądrości bardzo, bardzo daleko. Ład doskonały jest możliwy do stworzenia przez istoty doskonałe: bogów, aniołów, doskonałe krasnoludki... Rzecz w tym, że te istoty doskonałe istnieją tylko w świadomości (funkcja mózgu) swoich wymyślicieli i tych, co wymyślicielom (wymyślaczom ) uwierzyli, A RZECZYWISTOŚĆ TWORZĄ LUDZIE - istoty, co prawda, WSPANIAŁE, ale NIEDOSKONAŁE. Mądrość polega na tym, by uznać za fakt NIEDOSKONAŁOŚĆ we WSPANIAŁOŚCI i BUDOWAĆ USTROJE PRAGMATYCZNE DLA LUDZI-JACY-SĄ. I szanować każdy w miarę funkcjonalny ład, który jest zawsze lepszy od nie-ładu, anarchii. Na straży ładu stoją milicje i policje wyposażone w narzędzia przemocy, które też są niedoskonałe. W państwach cywilizowanych działają jako tako, w Polsce byle jak, na Ukrainie... Co to jest PAŃSTWO?

Tekst dla ludzi poważnych. Umiarkowanie poważni i nieumiarkowanie poważni powinni go sobie podarować.

Tekst dla ludzi poważnych. Umiarkowanie poważni i nieumiarkowanie poważni powinni go sobie podarować. http://bibliotekapp.pl/forum/viewtopic.php?f=1&t=4035; Postprzez jan » 2015-02-19, 08:09 W krainie Możnaby nie można nic, poza pustym gadaniem. - Dajcie mi ludzi i pieniądze, to ja wam, k., pokażę! Pokaże - jak zmarnować pieniądze i wykiwać ludzi! ...................................... Biblioteka Społeczna trwa, powiedzmy, od Dnia Dziecka w roku 2008, kiedy dla naszych dzieci, tych, co od lutego tego roku poczynając wykonały mnóstwo prac porządkowych, udostępniliśmy 6 komputerów z internetem. Świetlica trwa właściwie od lutego 2008 roku, kiedy spotkania i praca odbywały się jeszcze przy świeczce. Zawsze roiło się tu od dzieciarni pomagającej - kolejne szpachelki uczyły się w dziecięcych rączkach sprawnie pracować. Biblioteka Społeczna to tysiące, tysiące przepracowanych społecznie godzin, plus kiepsko opłacona praca fachowców, przeważnie moich przyjaciół, którzy dla idei pracowali za psi grosz - lub za darmo. Tylko tu, przy Hożej, przepracowałem do lutego tego roku (2015, co najmniej 39 tysięcy godzin. To nie jest kraina Możnaby, to jest kawałek Polski, na którym "chcieć to móc". Wszystkie burze mózgów, próby poszerzenie społecznej bazy, kończyły się na „możnaby”. Armii krasnoludków, która zrealizowałaby ”możnaby” nie posiadamy. W Bibliotece nie ma nadmiaru mocy twórczych, jest zawsze niedobór. Na przestrzeni całej naszej historii, niezależnie od ilości ludzi, we znaki dawał się niedobór mocy. Jestem jednym z głównych filarów Biblioteki Społecznej, jej założycielem i fundatorem, ale… starzenie się i spadek potencjału twórczego jest nieuchronny, zbliża się czas,kiedy dla mnie sięgnie on dna lub nawet spadnie poniżej. Chcę żeby STOWARZYSZENIE "PRZYJAZNE POMORZE" - organizator Biblioteki Społecznej i sama biblioteka-świetlica-sala koncertowa była na ten moment przygotowana. Statutowo już jest oddzielone Stowarzyszenie od Biblioteki Społecznej. Osoby wybierane do Zarządu nie mogą być zatrudnione w Bibliotece. Idzie o to, by społecznie pracujący Zarząd Stowarzyszenia mógł zachować funkcje kontrolne nad zatrudnionymi i społecznie pracującymi fachowcami, realizującymi cele statutowe Stowarzyszenia. Stowarzyszenie w dotychczasowym składzie i konfiguracji nie jest już w stanie dokonać więcej, może tylko KRUCHO TRWAĆ, czyli wegetować, wisząc na łasce urzędników. Brak ekonomicznych i intelektualnych zasobów, by sytuację zmienić na lepsze. Każdy nowy pomysł czy inicjatywa wtedy dopiero stanie się realna, kiedy pomysłodawca (grupa pomysłodawców czy sympatyków) będzie w stanie go/ją zrealizować. Nie szukam potencjalnych gwiazd i gwiazdorów, którzy szukają okazji by zabłysnąć. Potrzebni ludzie, najlepiej spełnieni, którzy POTRAFIĄ SIĘ SKUPIĆ NA CELU GENERALNYM, celu instytucji, który będą uważali za swój. Młodzi mają olbrzymi potencjał, ale wtedy dopiero może być on wykorzystany skutecznie, kiedy będą pracowali na sukces instytucji i zdobywali doświadczenia współdziałania, które jest niezbędne, by osiągnąć jakikolwiek sukces w życiu. jan urbanik Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne. Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości. Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.